środa, 25 czerwca 2014
11 tygodniowy niemowlak
Jutro mój mały synek kończy 11 tygodni. Co u nas? Grzesio już nie taki mały bo spory chłopak z niego. Ubranka 62 a czasem 68 aczkolwiek te rozmiarówki dość dziwne są więc nie ma co się tym kierować. Ostatnio mamy nową zabawę ssanie piąstek, opanował to już do perfekcji i potrafi całą rękę włożyć do buzi. Zastanawiam się kiedy mu ta nowa pasja minie bo wszystkie bluzki uślinione i trzeba przebierać ciągle.
Uśmiechów też nie rozdaje za darmo, trzeba się postarać aby te roześmiane dziąsełka zobaczyć.
Z mniej dobrych rzeczy, niestety przypałętał nam się zatkany nosek. Byłam na konsultacji u lekarki, powiedziała, że nic złego nie widzi i poleciła robić inhalacje z soli fizjologicznej i oklepywać plecki. Inhalator zamówiony, oklepywanie powoli ogarniam więc mam nadzieję będzie lepiej. Dziwna sprawa bo to jakiś dziwny ten katar, nic nie leci z nosa tylko czasem słyszę jak tam bulgocze i niestety spływa chyba do gardełka bo kilka razy pokasłuje. Matka szaleje z nerwów za każdym razem jak to słyszy. Pogoda beznadziejna, leje, wieje, nawet na spacer wyjść nie można.
Pozdrawiamy z zalanego deszczem Krakowa,
Iza i Grześko ( bo już od 5:45 ani myśli spać )
piątek, 13 czerwca 2014
boys are cool
Uff...Jak to dobrze, że już piątek. Niby do pracy nie chodzę więc jakoś weekendu wyczekiwać specjalnie nie powinnam ale ten tydzień mnie wykończył. Najpierw robiłam wielkie pranie po tygodniu w Kielcach potem upały w mieszkaniu w bloku a na sam koniec przeziębienie. Tak, tak, dopadła mnie grypa kiedy temperatury sięgały 30 stopni w cieniu. Prawdopodobnie od lodowatego loda. Teraz już jest lepiej ale co się nastresowałam myślami, że zarażę małego to moje.
Między spacerami odwiedziliśmy z Grzesiem krakowskiego Auchana. Lubię ten market, ceny całkiem przyzwoite, wybór niczego sobie. Wędrując między półkami trafiłam na dział dziecięcych ubranek. W oko wpadły mi bodziaki z fajnym tekstem, szukam ceny, patrzę - 4,99zł. Rany julek! Taniej niż w ciuchlandzie. Kupiłam 4 bodziaki bo grzech nie skorzystać. Jak zwykle dla dziewczynek wybór był o wiele większy.
Teraz leżę na kanapie, czytam blogaski i męczy mnie pragnienie na COŚ PYSZNEGO. Ale nie wiem na co :( Może ubłagam małżonka i zrobi mi gofry jutro na śniadanie? :) Fajnie zaczął się ten weekend. Pozdrawiam wszystkich zaglądających.
środa, 4 czerwca 2014
Szczepienie niemowlaka
Zdjęcie przedstawia Grzesia w dniu szczepienia, spał i się uśmiechał, jak widać dzielny z niego chłopiec. Ma to po mamusi :)
Kiedy Grzesio miał skończone 6 tygodni udaliśmy się do naszej przychodni na szczepienie. Wcześniej ustaliliśmy z pediatrą którą opcję wybieramy i na jakie szczepionki się decydujemy. Początkowo chciałam opcję podstawową i normalne szczepionki ale zmieniłam zdanie po usłyszeniu pozytywnych opinii na temat skojarzonych z ust kilku lekarzy no i sobie przemyślałam całą tą sytuację kiedy dziecko byłoby tyle razy męczone igłą. Wiem, że sami też to przechodziliśmy i nic nam nie było ale chyba nie dałabym rady znosić tyle razy stresu to raz a dwa tak wiele wizyt w przychodni gdzie powiedzmy sobie prawdę jest masa chorób i bakterii. Reasumując zdecydowaliśmy się na szczepionkę skojarzoną Infanrix Hexa. Tak zdaję sobię sprawę iż różne rzeczy na ten temat są w internecie. Większość przeczytałam i wierzcie kilka dni po szczepieniu byłam w stresie i ciągle sprawdzałam temperaturę, nóżkę i byłam przewrażliwiona na każdy płacz.
Drugą ze szczepionek na które się zdecydowaliśmy była Rotarix, szczepionka przeciw rotawirusom. Również wiem, że nie uodporni ona dziecka na wszystkie rodzaje rotawirusów ale przynajmniej go wzmocni. Dlaczego szczepiłam? Po prostu nie wybaczyłabym sobie gdyby takiego maluszka zaatakowała biegunka, my wylądowalibyśmy w szpitalu a ja miałabym świadomość, że być może mogłam temu zapobiec.
Jak wyglądało całe szczepienie? Przyznam szczerze, że byłam nastawiona na płacz dziecka. Myślałam iż go rozbiorę a pielęgniarka wbije wielką igłę i po sprawie. Na szczęście się myliłam. Grześ przez całe szczepieni był w moich ramionach. Najpierw słodki rotawirus, którego ze smakiem wypił a potem Hexa. Szczepionka podana była w nóżkę, pani pielęgniarka najpierw pomasowała stopę i całą nóżkę aby się rozluźniła. Mój Grześ zapłakał jakieś 3 sekundy i zasnął w moich ramionach. Przyznam, że troszkę pomógł smoczek.
W domu nie zauważyłam żadnej reakcji, na nóżce faktycznie w miejscu aplikacji wyczuwałam lekkie zgrubienie którego teraz nie ma. Innych nie zaobserwowałam. Kolejne szczepienie po skończonym 12 tygodniu życia.
P.S. Wiem, że zdania na temat szczepień są podzielone ale uszanujcie proszę moją decyzję i nie straszcie tym autyzmem i masą skutków ubocznych bo mam tego świadomość a nie chcę się jeszcze bardziej stresować.
poniedziałek, 2 czerwca 2014
Wyjazd z niemowlakiem
Witajcie! Ostatnio mało nas na blogu bo w czwartek przyjechaliśmy do rodzinnych Kielc. Wcześniej było szczepienie więc mama była "na stresie", o całej akcji opowiem następnym razem. Samym wyjazdem też się stresowałam bo to jakieś półtorej godziny drogi. Zanim wsiedliśmy do samochodu trzeba było się spakować, rany julek! Auto dobite do samego dachu :) A i tak nie wzięłam wszystkiego. Przede wszystkim sprawdzając pogodę cały tydzień miał być upalny, nabrałam bodziaków z krótkim rękawem, spodenek a tu masz... zimno, leje i wieje. Jednak wierząc pogodynkom od jutra ma być lepiej.
Grzesio całą drogę dzielnie zniósł, drzemał ładnie w foteliku, zrobiliśmy jedną przerwę na karmienie bo wydawało mi się, że głodny będzie. U babci zastaliśmy piękną kołyskę, którą pokochał od pierwszego zabujania, aż się boję jak zniesie rozstanie z nią ;P Teraz ładnie śpi a mama pije kawkę zbożową i czyta blogaski.
Subskrybuj:
Posty (Atom)